Możesz pomóc!
Kacper i Daniel są podopiecznymi stołecznej Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". Wpłaty przyjmowane są na konto 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362 z dopiskiem Kacper Szyja lub Daniel Szyja – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.
Chodzi o 4-letniego Danielka, który urodził się z wrodzoną wadą serca. Na szczęście powraca do zdrowia. Jego o dwa lata młodszy braciszek Kacperek musi jednak żyć z połową serduszka.
Daniel urodził się z przełożoną tętnicą. Szybko trafił na stół operacyjny. I choć tętnice wróciły na swoje miejsce, po leczeniu okazało się, że zastawki aorty nie domykają się.
- Na szczęście stwierdzono śladową niedomykalność. Z taką wadą można żyć. Wskazana jest jednak rehabilitacja. Kiedy myślałam, że to co najgorsze już za mną okazało się, że mój drugi syn też urodził się z wadą serca, tyle że z jeszcze poważniejszą – wspomina Jolanta Szyja, mama chłopców.
Na pierwszych wizytach u ginekologa słyszała zapewnienia, że drugi syn już na pewno urodzi się zdrowy. Prawdopodobieństwo, że będzie inaczej miało wynosić jeden na milion. A jednak. W szóstym miesiącu ciąży okazało się, że Kacperek ma złożoną wadę serca. Poród zaplanowano w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Przewidywania lekarzy potwierdziły się: Kacperek ma wadę, która wymaga kilkuetapowego leczenia operacyjnego.
Pierwsza, tuż po urodzeniu, powiodła się. Pozwoliła mu żyć przez kolejne miesiące z nierozwinięta lewą komorą. Po trzech miesiącach wrócił ponownie do kliniki w Łodzi, gdzie rozszerzono mu zwężony łuk aorty.
- To miał być prosty zabieg. Serduszko synka jednak się zatrzymało. Na szczęście pomogła reanimacja. Od razu wyznaczono termin kolejnej operacji. Pięć dni po niej lekarze oznajmili mi, że mój synek przez te kilka dni umierał. I znowu usłyszałam, że muszą mu otworzyć klatkę piersiową. Wstrząsnęło mną, kiedy powiedzieli, że może nie przeżyć – opowiada Jolanta Szyja.
Operacja powiodła się, ale radość była krótka. Badania tomograficzne wykazały, że w mózgu Kacperka powstały dwa wodniaki. Lekarze zdecydowali je usunąć. Wkrótce po zabiegu stwierdzili niedowład lewej części ciała. Pomogła rehabilitacja, ale później przestał poruszać prawą rączką.
Chociaż ma zaledwie dwa latka, przeszedł w tak krótkim czasie już trzy bardzo poważne operacje serca i jeszcze kilka zabiegów. Dzięki rehabilitacji udaje mu się samemu wstać i o własnych siłach utrzymywać się na nóżkach. W lipcu czeka go kolejna poważna operacja serca.
Kacper i Daniel są podopiecznymi stołecznej Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". Wpłaty przyjmowane są na konto 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362 z dopiskiem Kacper Szyja lub Daniel Szyja – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.
Chodzi o 4-letniego Danielka, który urodził się z wrodzoną wadą serca. Na szczęście powraca do zdrowia. Jego o dwa lata młodszy braciszek Kacperek musi jednak żyć z połową serduszka.
Daniel urodził się z przełożoną tętnicą. Szybko trafił na stół operacyjny. I choć tętnice wróciły na swoje miejsce, po leczeniu okazało się, że zastawki aorty nie domykają się.
- Na szczęście stwierdzono śladową niedomykalność. Z taką wadą można żyć. Wskazana jest jednak rehabilitacja. Kiedy myślałam, że to co najgorsze już za mną okazało się, że mój drugi syn też urodził się z wadą serca, tyle że z jeszcze poważniejszą – wspomina Jolanta Szyja, mama chłopców.
Na pierwszych wizytach u ginekologa słyszała zapewnienia, że drugi syn już na pewno urodzi się zdrowy. Prawdopodobieństwo, że będzie inaczej miało wynosić jeden na milion. A jednak. W szóstym miesiącu ciąży okazało się, że Kacperek ma złożoną wadę serca. Poród zaplanowano w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Przewidywania lekarzy potwierdziły się: Kacperek ma wadę, która wymaga kilkuetapowego leczenia operacyjnego.
Pierwsza, tuż po urodzeniu, powiodła się. Pozwoliła mu żyć przez kolejne miesiące z nierozwinięta lewą komorą. Po trzech miesiącach wrócił ponownie do kliniki w Łodzi, gdzie rozszerzono mu zwężony łuk aorty.
- To miał być prosty zabieg. Serduszko synka jednak się zatrzymało. Na szczęście pomogła reanimacja. Od razu wyznaczono termin kolejnej operacji. Pięć dni po niej lekarze oznajmili mi, że mój synek przez te kilka dni umierał. I znowu usłyszałam, że muszą mu otworzyć klatkę piersiową. Wstrząsnęło mną, kiedy powiedzieli, że może nie przeżyć – opowiada Jolanta Szyja.
Operacja powiodła się, ale radość była krótka. Badania tomograficzne wykazały, że w mózgu Kacperka powstały dwa wodniaki. Lekarze zdecydowali je usunąć. Wkrótce po zabiegu stwierdzili niedowład lewej części ciała. Pomogła rehabilitacja, ale później przestał poruszać prawą rączką.
Chociaż ma zaledwie dwa latka, przeszedł w tak krótkim czasie już trzy bardzo poważne operacje serca i jeszcze kilka zabiegów. Dzięki rehabilitacji udaje mu się samemu wstać i o własnych siłach utrzymywać się na nóżkach. W lipcu czeka go kolejna poważna operacja serca.