Reportaż nagrodzony w konkursie "Lato jak ze snu"
"PAMIĘTNIKI Z WAKACJI" - Wiktoria Szpunar
13 sierpnia 2013, Chorwacja
- Zapamiętajcie ten widok.
Może już nigdy tutaj nie wrócimy.
Słońce powoli wysuwało się
nad horyzont, oświetlając różową wodę. Morze było spokojne i tak piękne, jakby
na pożegnanie chciało nam dać z siebie jak najwięcej.
Udało się mu.
Nigdy nie mogłabym zapomnieć tego poranka. Sam o to zadbał.
Nigdy nie mogłabym zapomnieć tego poranka. Sam o to zadbał.
9:45
„Uśmiech, wyprostuj się. Weź
świadectwo i podaj dłoń nauczycielce”
Ach, jak trudno było się skupić tego dnia!
Ach, jak trudno było się skupić tego dnia!
„Wakacje, wakacje ,wakacje!”
– krzyczał mój mózg kiedy wyciągnęłam rękę, aby odebrać moje wzorowe
świadectwo. Na plastikowych krzesełkach, wśród znajomych twarzy zarejestrowałam
dumną minę mojej mamy.
Gdzieś z boku moje koleżanki
piszczały i klaskały jak głupie – wszystkim udzielała się już wakacyjna atmosfera.
„Jeszcze tylko chwileczkę” –próbowałam
wcisnąć moim nogom, które same rwały się do podskoków , kiedy wracałam na swoje
miejsce.
Wolność!!!
15 lipca 2015, dom – dwa dni
do wyjazdu nad Morze Bałtyckie
- To jak?
- Kochanie, popatrz tylko na
pogodę! To są wakacje, dzieciaki liczą na pluskanie się w wodzie, a nie
zwiedzanie w deszczu i siedzenie w domkach przez dwa tygodnie.
- Pewnie tak. Sami wiecie
jak to jest nad polskim morzem.
- Nina, Jacek, jedziecie?
To był dzień pełen telefonów,
rozmów i… nerwów. W tym wszystkim przeważało jednak podekscytowanie. Z dużą
domieszką radości.
- No to jedziemy na
Chorwację! – oznajmił tata naszej sporej (dwunastoosobowej!) grupce.
Wujek Jacek siedział
pochylony nad mapą śledząc razem z moją (nieco przerażoną) mamą czekającą nas
drogę. Tata z wujkiem Karolem ustawiali w autach nawigację, a ciocia Nina
wspólnie z ciocią Jolą próbowały okiełznać moich kuzynów, którzy – delikatnie
mówiąc – baaardzo cieszyli się z tej zmiany planów.
14 lipca 2015, Polska -
wyjazd
18:06
Na stertę naszych bagaży
udało mi się jeszcze wcisnąć jedną parę butów, rurkę do nurkowania i trzecią
książkę (po długich rozmyślaniach postanowiłam ją jednak dorzucić. W tej
decyzji utwierdziła mnie mama, która ze śmiechem powiedziała, że „nie ma
zamiaru słuchać moich narzekań, że nie mam już co czytać”. Z perspektywy czasu
to była moja jedna z najlepszych decyzji tego dnia). Z trudem domknęłam
bagażnik.
- Słyszycie mnie? - zapytał
tata przykładając gruszkę radia CB do ust.
- Tak.
- Jak Ojca Dyrektora.
Eh, ten język kierowców….
- No to jedziemy!
Chorwacjo, nadciągamy!
3:47
Chorwacjo, nadciągamy?!
Ha, ha, dobre…
Ha, ha, dobre…
Miałam nadzieję, że ta
mordercza podróż zostanie nam dobrze wynagrodzona.
13:08
Chęć odwiedzenia plaży przezwyciężyła nasze zmęczenie i chwilę później wszyscy wylądowaliśmy w rozkosznie chłodnej wodzie.
17 lipca 2015, Park Narodowy
KRKA
„Czasami nie mogę pojąć
tego, kto mógł na tym świecie stworzyć tyle pięknych miejsc. To wydaje się zbyt
cudowne, żeby mogło być prawdziwe.”
To był jeden z tych
momentów, które pamięta się przez całe życie.
Dorzućmy do tego jeszcze
kąpiel pod tym oto wodospadem.
Piękne. Nieziemskie.
Piękne. Nieziemskie.
- Jedzie pan do Splitu?
- Da, Split.
- Ile płacimy? How much?
- Ovo je mój autobus.
- Aaa, czyli pan nie
kursuje?
- Da. Ali mogu vam voziti.
Možete li mi platiti.
- Dobro.
Właśnie złapaliśmy autobus
na „stopa”. Przemiły kierowca przez całą drogę próbował nawiązać z nami
konwersację, na co zwykle odpowiadaliśmy śmiechem, kiedy wydawało nam się, że
to właśnie miał być żart.
Split był cudowny. W murach
starożytnego pałacu Dioklecjana tętniło życiem. W wąskich uliczkach, niczym z
reklamy biura turystycznego, rozbrzmiewał gwar rozmów i klimatyczna muzyka.
Wystawy w sklepach kusiły różnościami, a z zielonych okiennic ciekawie
wyglądali mieszkańcy pałacowych „kamieniczek”. Wszędzie czuć było lawendę,
zapach morza i chorwackiego słońca…
21 lipiec 2015, Morze
Adriatyckie, wyspa Brač
8.45
Podczas rejsu statkiem czas
jakby zwolnił, dookoła widać było tylko morze, a od czasu do czasu małe
skaliste wysepki. Rozmyślałam, jak to byłoby na takiej mieszkać.
Woda przy brzegu ma cudownie
lazurowy kolor. Codziennie rano wychodziłabym z mojego małego domku z
okienniczkami, aby schłodzić się w krystalicznej wodzie, a wieczorem
oglądałabym zachody słońca. Marząc, zapadłam w sen, do którego ukołysały mnie
fale.
10.38
Ktoś szturchał mnie łokciem.
- Wiktolia, wstawaj! Widac
już ten zloty lóg!
Rzeczywiście, w dali wydać
było wcinający się w morze odcinek – Zlatni Rat, jedną z najpiękniejszych plaży
na Adriatyku, przez wielu uważaną za jedyną na świecie plażę ułożoną
prostopadle do wybrzeża.
Zacumowaliśmy w dość
głębokiej zatoce, w miasteczku Pučišća słynącym z rzeźby. Wszystkie domy
wybudowano tam z białego kamienia, a dachy pomalowano na czerwono.
Ten przystanek utwierdził
mnie w przekonaniu, że rejs będzie jednym z najlepszych wspomnień w moim życiu.
23 lipiec 2015, Chorwacja,
Węgry, Słowacja lub Polska
Tego dnia nawet niebo
płakało z powodu naszego powrotu.
- Ta droga jest okropna!
Chyba już więcej tu nie wrócimy... - powiedziała mama zerkając na licznik.
Ale głosik w mojej głowie wciąż powtarzał „To jeszcze nie koniec”.
Wciągałam na siebie dość
gruby sweter rozmyślając o nieprzewidywalności moich tegorocznych wakacji. To
była ciągła zmiana planów.
Powinnam teraz siedzieć za
kamerą, uczestnicząc w warsztatach filmowych, ale... no właśnie – zamiast tego
podziwiałam naprawdę cudowny Gdańsk.
Jednak morze wygrało.
Woda w Bałtyku była naprawdę lodowata, dlatego postawiliśmy na zwiedzanie.
Woda w Bałtyku była naprawdę lodowata, dlatego postawiliśmy na zwiedzanie.
- Połowa za nami! - oznajmił
nieco zadyszany tata.
Widok z góry był niesamowity – Stocznia Gdańska, kamieniczki, Wisła,
Żuraw, Bursztynowy Stadion, ulica Długa – wszystko to widoczne z jednego punktu
– malutkie i piękne.
20 sierpień 2015, Jastrzębia
Góra
Nad morzem wydaje się to
jeszcze piękniejsze. Woda przyjmuje blask słońca, rumieni się, jakby z dumy i
wysiłku. Przy końcu słońce chowa się szybciej, jakby nie mogło się już doczekać
odpoczynku.
Masz tylko te magiczne kilka
minut, zanim całkiem zanurzy się w wodzie.
31 sierpień 2015, Czarna,
dom
Całe dwa miesiące pracowałam
nad tym, aby te wakacje były jak najlepsze. Udało się.
Wszystkie zwiedzone miejsca, poznane osoby, zapachy pozostaną we wspomnieniach.
Wszystkie zwiedzone miejsca, poznane osoby, zapachy pozostaną we wspomnieniach.
Cudowna Chorwacja, Bałtyk
oraz Bieszczady – ostatnia wycieczka na pożegnanie wakacji, gdzie udało nam się
wspiąć na Połoninę Wetlińską i Sine Wiry – to wszystko tworzy nową historię,
którą będę jeszcze czuć siedząc nad kartkami podręczników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz